Relacja

CANNES 2021: Audiard – sąsiedzkie dźwięki

autor: /
https://www.filmweb.pl/article/CANNES+2021%3A+Audiard+%E2%80%93+s%C4%85siedzkie+d%C5%BAwi%C4%99ki-143178
CANNES 2021: Audiard – sąsiedzkie dźwięki
Festiwal w Cannes powoli wchodzi w decydującą fazę. Już jutro na Lazurowym Wybrzeżu wręczona zostanie Złota Palma. My tymczasem recenzujemy kolejny konkursowy film – "Paryż, 13. dzielnicę" w reżyserii Jacques'a Audiarda, zwycięzcy z Cannes w 2015 roku z filmem "Imigranci". Czy jeden z najlepszych współczesnych reżyserów wciąż jest w szczytowej formie? 


Seks w wielkim mieście


recenzja filmu "Paryż, 13. dzielnica", reż. Jacques Audiard

Make love, not war. Kiedy ostatni raz gościliśmy w paryskiej 13. dzielnicy, jej gospodarze mieli w dłoniach karabiny, na czole bandany, zaś w oczach żądzę mordu. Tym razem spacerujemy po niej z nestorem francuskiego kina, Jacques'em Audiardem, więc nastroje są raczej pacyfistyczne. Choć, mówiąc szczerze, wciąż minorowe. Jego świetny, erotyczny dramat o ludziach, którzy obchodzą się z miłością jak dzieci z zapałkami, to studium relacji niemożliwych. Ogląda się go z sercem w przełyku – nie tylko dlatego, że po ponadrocznych wakacjach w pandemicznej otchłani wszyscy jesteśmy złaknieni bliskości.  

Audiard ma na koncie filmy z tak odmiennych porządków – od "W rytmie serca", czyli wybitnego remake'u "Palców" Jamesa Tobacka, przez naturalistyczny dramat więzienny "Prorok", po rewizjonistyczny i tragikomiczny western "Bracia Sisters" – że zawstydza większość reżyserów, których twórczość zbudowana jest z formalno-tematycznych przewrotek. Tym razem – przenosząc we francuskie realia powieść graficzną "Killing and Dying" Adriana Tomine'a – ląduje w monochromatycznym, paryskim labiryncie, który z lotu ptaka wygląda niczym jedna z grafik Franka Stelli. Kamera spada na ten świat z boskich wysokości, lecz pomijając wspomniany zabieg, Audiard nie jest facetem, który będzie opowiadał o ludziach kilka dekad młodszych od siebie z nieznośnym, artystycznym protekcjonalizmem. Empatia? Tak. Czułość? Oczywiście. Zafrasowany papa, który z palcem przytkniętym do czoła duma nad komunikacyjną aporią i zatomizowanym społeczeństwem? Zły adres.   


Pracownica call center Emille (Lucie Zhang), doktorant i nauczyciel angielskiego Camille (Makita Samba) oraz wieczna studentka Nora (Noemie Merlant) uderzają w siebie niczym komety, spalają się w aktach miłości, namiętności bądź frustracji (niepotrzebne skreślić, chodzi o seks), po czym odbijają w przeciwną stronę z równie dużą mocą. To jeden z tych filmów, w których bohaterom nie pomaga Bóg z maszyny oraz Przypadek jako ostateczna instancja pogubionego scenarzysty – na swoje (nie)szczęście pracują sami. Audiard napisał tekst wraz z Leą Mysius oraz Celine Sciammą, co mówi wiele w tym kontekście – ta pierwsza autorka ma na koncie doskonałą "Avę", w której dorosłość krystalizuje się przed oczyma nastoletniej bohaterki jako szereg niemożliwych do zaspokojenia, emocjonalnych potrzeb; ta druga wyreżyserowała "Portret kobiety w ogniu", w którym miłość działa jak pole grawitacyjne na pstryczek. Obydwie wzbogacają wizję Audiarda o wyjątkowy rodzaj autorskiej wrażliwości. I to głównie dzięki temu tercetowi rozterki bohaterów i bohaterek filmu nie sprawiają wrażenia publicystyki na temat "emocjonalnej izolacji millenialsów", czy czegoś równie idiotycznego. 

Całą recenzję Michała Walkiewicza można przeczytać na karcie filmu TUTAJ

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones