Zawsze lubiłem produkcję Marvela, raz wychodzą im lepiej raz gorzej ale szczerze dawno nie widziałem aż tak słabej.
Nie ZŁEJ a słabej. Jedyny przyczynek do filmu to pokazanie Kanga i sceny po napisach z jego wariantami co generalnie nic nie tłumaczy a tworzy tylko kolejne pytania. Ja rozumiem budowę całości oraz zawiązywanie suspensu skazującego ciekawskich takich jak ja na oglądanie kolejnych produkcji ale nie za dużo już tych pytań bez odpowiedzi ? Jako zagorzały widz, wiem że tak naprawdę nie wiem nic. A i styl podania jak wyżej wspomniałem jest słaby. Rozumiem sens przenikania się stylistyk ale jeśli o mnie chodzi mieszanka jaką tu dostajemy jest co najmneij nie strawna. Całość to połączenie poza klasycznymi zagraniami Marvela połączenie Gwiezdne Wojny, Player One, Niekończącą się Opowieścią, Diuny, Johna Cartere a i pewnie by się jeszcze więcej można było doszukać. Scenariusz w zasadzie żaden bo poza akcją na siłę ściśniętą żałosnym spacerem uradowanego życiem Scota i akcją która pomimo niby to tępa (i nagle wciąga ich wymiar kwantowy) wlecze się bez sensu i celu nie dzieje się nic spektakularnego. Jako już sorry że to powiem człowieka który widział już setki podobnych akcji na ekranie, zwyczajnie było nudno. Postać Modoka potraktowano wręcz chamsko a do tego te teksty o "otworach, fiu...ach i godzillach" są tak totalnie niesmaczne że w życiu nie przypuszczałem że doczekam takiego intelektualnego upadku w Marvelu chodź kino wybitnie intelektualne to nigdy nie było. Jedyne co ratuje ten film bo odstaje od przeciętności całości to postać Kanga. Wielu może i się ze mną nie zgodzi ale jest całkiem nieźle i mam nadzieję że tak zostanie (w domyśle nie będzie trzeba zmieniać aktora który ma go grać). Konkludując naprawdę cieszę się że nie zmarnowałem pieniędzy na bilet do kina (sam nie wierzę że to mówię) i mam nadzieję że Marvel się ogarnie bo jak będzie to tak dalej wyglądać to nie wróżę mu sukcesów.