Ten film nie jest zabawny, jordan nie nadaje się na aktora i jak można zepsuć najlepsze
postaci jakie zaistniały w animacji !? Ten film nie jest filmem to pieprzona reklama.
Posłuchajcie dialogów. Ten film nawet nie ukrywa ,że reklamuje nike, mcdonalds itp. Ocena
3,5/10
Oglądałem 2 razy kiedyś w wieku 6 lat i teraz w wieku 15 lat. Kiedyś też nie lubiłem tego filmu ale dopiero teraz zobaczyłem ,że to jedna wielka reklama. Uwielbiam postacie z looney tunes ale ten film je sprofanował.
hmmm...a czy oglądałeś nostalgia critic kosmiczny mecz? Bo sądząc po twojej pierwszej wypowiedzi to tak;]
To prawda, że ten film to jedna wielka reklama, jak widziałem porównanie dialogów z tego filmu do oryginalnych Looney Toons, to rzeczywiście film wypada blado. Ale moim zdaniem jest to dobry film, przypomina mi czasy dzieciństwa:) Chociaż z drugiej strony ja jestem bardzo tolerancyjnym widzem i wiele rzeczy, o które często są posądzane produkcje po prostu nie zauważam.
Ech...i co z tego że reklama? Jakbyś był w miarę obeznany w temacie, to byś wiedział, że Bugs i spółka w jednych z pierwszych filmików z ich udziałem propagowali "wojnę". I daruj sobie debilne teksty o Nike czy Jordanie - co do McDonalda się zgadzam, że to gówno. Jako wielki fan szalonego humoru kreskówek ze stajni braci Warner jestem zażenowany Twoją ignorancją. Wystarczyło napisać, że się nie podoba i tyle.
PS.Jakby Jordan miał zostać aktorem to nie byłoby teraz legendy NBA, a pewnie jakiś marny aktorzyna pokroju C.G.J.
Ja daję 8/10 za to, że mi się w dzieciństwie podobał. Jakbym go teraz obejrzała mogłaby razić mnie właśnie gra aktorska i wiele, wiele niedociągnięć filmowych.
Ale ten film przecież jest dla dzieci prawda? Więc oceniajmy go jako dzieci ;DD
Pozdrawiam.
A ja Ci powiem, że obejrzałam go przed chwilą i powiem Ci, że mnie tak samo bawił, tak samo wzruszał, jak będąc dzieckiem! ;)
gdybyś faktycznie był fanem looney tunes to byłbyś zażenowany poziomem tego filmu. jak dla mnie to recepta na kasowy sukces. dajcie Jordana, połączcie z bugsem i fabuła nie jest istotna. a ta jest wyjątkowo marna...
bla, bla, bla. Uwielbiam i Warnera i Jordana. Dla mnie to było wyśmienite połączenie
Ale co to ma do rzeczy, co te postaci "reklamowały" kilkadziesiąt lat temu? Nie wspominając już, że ten tekst z wojną jest kompletnie nietrafiony...
Proszę Cię... użyłem cudzysłowów (pooglądaj starsze odcinki LT) ... a co ma do rzeczy to, że sam "kosmiczny mecz" jest wg kolegi wyżej jest reklamą? Całe nasze współczesne społeczeństwo opiera się na reklamie, w znacznie większym stopniu.
Na to się nic nie poradzi. By tego unikać musielibyśmy oglądać tylko kino niezależne bądź amatorskie. Kosmiczny mecz to po prostu manifest Jordana i tyle. Po latach faktycznie film zdziecinniał, stał się płaski i płytki - niemniej jako szczeniak zakochałem się w nim, zacząłem poważnie grać w kosza - i to mnie odmieniło - na lepsze. Dlatego się z ciutka wpieniłem - ocena 1? Sorry, ale nawet Twórca tematu miał grosz taktu by wystawić 2 oceny wyżej.
Ja też jestem wielkim fanem Looney Tunes i szalonego humoru z ich krótkometrażówek ze stajni braci Warner z lat 40. i 50., ale w "Kosmicznym meczu" one nie są postaciami pierwszoplanowymi, tylko drugoplanowymi. Nie są nawet w połowie tak zabawne jak w starych dobrych krótkometrażówkach. "Kosmiczny mecz" zepsuł te postacie - bardzo wyraźnie widać, że nie robili tego filmu twórcy krótkometrażówek ani ludzie z podobnym poczuciem humoru. W "Kosmicznym meczu" mamy mnóstwo scen, w których Michael Jordan spędza czas z rodziną. Jordan nie jest aktorem - jego twarz nie wyraża żadnych emocji w tym filmie. Już Daniel Radcliffe jest o wiele lepszy.
z pierwszym argumentem mogę się zgodzić - w ogóle podaj mi jakikolwiek film pełnometrażowy z Buggsem i ferajną który będzie na poziomie kreskówek z tamtych lat. Co do Jordana - to nie jest zawodowy aktor - Stalowy Sylwek czy Arni Szwarchamburger też nie należą do najbardziej wybitnie grających emocjami, a patrz jak świetnie się ogląda (nie wszystkie) dzieła z ich udziałem. Czego się spodziewałeś po koszykarzu (zaczynam mniemać, że to po prostu zazdrość, ewentualnie brak jakiegokolwiek zainteresowania koszykówką w naszym nudnym, skorumpowanym i fanatycznie zakochanym w futbolu kraju) gry a'la Marlon Brando w "Ojcu Chrzestnym"? Hary Portier (specjalnie zmienione) to jest dopiero głupiutki, siejący "fanatyzm" (hiperbola) filmik - a główny aktor może konkurować z wybitnymi postaciami kina z Paris Hilton na czele.
wszyscy wiemy, że ten film jest kiepski, ale większości kojarzy się on z dzieciństwem...no i ta piosenka : I believe I can fly...
każdy kto daje mu mniej niż 4 nie miał dzieciństwa xD
Daruj sobie. Tak się akurat składa, że urodziłem się nieco przed 1990, bo w 1988. Za bachora łykałem radośnie wszystko, co miało w sobie Królika Bugsa i jego paczkę, włącznie z "Kosmicznym Meczem". Cieszyłem się na wieść o tym filmie i nie mogłem się doczekać, żeby go zobaczyć - ale gdy już go obejrzałem, wszystko prysło. To było cholernie nudne zmarnowane 90 minut mojego dzieciństwa. Ani trochę się nie zaśmiałem, nie bardzo nawet wiedziałem o co w tym filmie tak naprawdę chodzi - gdzie tu fabuła, gdzie tu jakiś sens? Czy za fabułę tego filmu służy mecz koszykówki, który w końcu wiadomo jak się skończy?
Uważam więc, że ta jedynka, jaką temu - TFU! - filmowi wystawiłem, jest w pełni uzasadniona. I nic nie zmienią żałosne teksty w stylu "Najwidoczniej urodziłeś się grubo po 1990".
Oho, widzę, że stpsujesz taktykę pod tytułem "skoro nie lubisz filmu który ja lubię to jesteś głupi i basta". Kolego, daruj sobie takie żałosne teksty. Jeśli nie masz żadnych argumentów, to najlepiej się nie odzywaj.
Miałem argumenty, to je bezczelnie olałeś. Sam stosuję taką taktykę - nie zgadzać się z niczym i z nikim - mówię o twojej. Swoją drogą ciekaw jestem co wystawiłeś takim szmirom jak "zmierzch" czy "w imię króla". Nie ma jak być obiektywnym, co?
Jeszcze mi tu ze "Zmierzchem" wyjeżdżaj (dla Twojej wiadomości - nie oglądałem ani jednej z wymienionych przez Ciebie "produkcji"). Dalsza dyskusja z Tobą i Twoimi "argumentami" nie ma sensu.
haha. Postawa godna "dyskutanta" :) Dziękuję, że raczyłeś zaprzestać swych wywodów ;)
"Czy za fabułę tego filmu służy mecz koszykówki, który w końcu wiadomo jak się skończy?"
Racja , bo w bajkach z tamtych czasow czy to WB czy Disney zawsze ciezko bylo odgadnac zakonczenie <facepalm>.
Ja podchodze do tego filmu jak do bajki i nie szukam na sile perfekcyjnego aktorstwa.