Obsada mogłaby mówić o hicie, niestety jest to wyłącznie pusta reklamówka Hawajów. Przypadkowy "scenariusz" napisany na kolanie, aktorzy grający jak w reklamie drinków, nic tu się nie trzyma przysłowiowej kupy. Mniej więcej do połowy filmu miałem nadzieję, że się rozkręci, że zostanie po seansie coś wartego zapamiętania. Ale nie, pustka, nicość... Nawet mistrz Murray zawiódł.